Mój mały świat domowych wypieków
Świat domowych wypieków odkryła przede mną moja Babcia, a później Mama. To im zawdzięczam miłość do słodkości.
Często z sentymentem wracam do chwil, kiedy razem z Babcią lub Mamą wspólnie przygotowywałyśmy różne ciasta. Wiele się od nich nauczyłam, a ile przepisów razem przerobiłyśmy, to trudno zliczyć! Czasami z większym lub mniejszym sukcesem, ale tak to jest, że na początku trzeba też trochę popełnić błędów – źle dobrać składniki, spalić to czy owo, zapomnieć o dodaniu czegoś istotnego… Teraz wiem, że takie pomyłki uczą jak mało co!
Dzisiaj mój mały słodki świat jest tu, w Chrzanowie, gdzie mieszkam od zawsze.
W domowym zaciszu przygotowuję różne wypieki – od tortów urodzinowych, ciast domowych, po (niedawno odkryte) bezy pavlova. Pracuję czasami nawet po kilkanaście godzin, a mimo to nie mnie to nie męczy, wręcz przeciwnie – jestem szczęśliwa. Muszę być z Tobą szczera – czasami mam też kilka dni luzu, kiedy mogą spokojnie oddawać się błogiemu relaksowi i odpoczywać po intensywniejszych dniach – tak też trzeba, bo później wraca się do pracy z jeszcze większym zapałem.
W tym co robię cenię sobie to, że uszczęśliwiam ludzi. Tak, myślę, że to dobre określenie – uszczęśliwiam. Bo przecież dobre słodkości wywołują falę endorfin, poprawiają nastrój, integrują przy wspólnym słodkim biesiadowaniu. Są przyczynkiem do rozmów, wspólnego spędzania czasu, a także sprawiania innym przyjemności. A ja w tym mam swój udział.
Czasami jak tam sobie pracuję w domowym zaciszu, to zastanawiam się kto będzie jadł to co zrobię, co sobie pomyśli powoli pałaszując słodkie kawałki – czy wywołam na jego twarzy uśmiech? Czy będzie dzięki moim wypiekom zadowolony? Wróci po jeszcze? (uff, wracają – a to znaczy, że moja praca ma sens, że dobrze robić coś z pasją!).
Może i Ty wrócisz po więcej? Zrób pierwszy krok, zamów coś słodko-smacznego. Może beza pavlova na początek – tak z wysokiego „C”, a co tam!
Życzę Ci wszystkiego najsłodszego!
Gosia